środa, 31 lipca 2013

#7 Gmail.


Gmail to wspaniały czasoszczędzacz i organizator. Pod warunkiem, że wiemy jak wykorzystywać jego funkcje.

Po pierwsze daje nam możliwość ściągania poczty z kilku kont. Co oznacza to w praktyce? Że zamiast logować się na jedno konto, potem drugie i potem piąte, to logujemy się tylko do gmaila i widzimy wszystko.

Jak dodać konta? Wchodzimy w Ustawienia za pomocą przycisku z trybikiem w prawym górnym rogu, potem w Konta i tam w prosty sposób dodajemy nasze adresy, zupełnie tak, jak byśmy się na nie logowali. Konta można także usunąć jednym kliknięciem.

Co jeszcze warto wiedzieć? Konta stanardowo sprawdzane są co około godzinę. Jeśli jednak czekamy na ważną wiadomość, to znów wchodzimy w Ustawienia-> Konta i przy wybranym adresie wciskamy 'Sprawdź pocztę teraz'. Co więcej, gmail się uczy i jeśli użyjemy tej funkcji 2-3 razy, to sam zacznie sprawdzać pocztę co kilka minut.

Od nas zależy też, czy pocztę za pomocą gmaila będziemy wysyłać tylko z głównego adresu, czy też z poszczególnych dodanych adresów. Możemy również zadecydować, czy wiadomości mają być usuwane z kont po przeniesieniu na gmaila, czy może powinny tam zostawać, a także o wielu innych drobiazgach. Po raz kolejny mam wrażenie, że twórcy gmaila pomysleli o wszystkim.

Zapytacie być może, jak to możliwe, że przy ściąganiu poczty z np. 5 kont nie powstaje bałagan? W dużej mierze przyczynia się do tego filtr spamu, najlepszy, z jakim miałam do czynienia. Także on się uczy - jeżeli nie odfiltruje jakiejś wiadomości, a my ręcznie przeniesiemy ją do Spamu, to następnym razem na pewno będzie już wiedział co zrobić z mailem z tego adresu lub o zbliżonej treści.

Ale najwięcej dobrego robią tutaj etykiety. Każda wiadomość jest automatycznie oznaczana etykieta adresu, z którego pochodzi. Etykiety mają róźne kolory i szybko się nauczymy, które wiadomości są służbowe, które prywatne, a które z konta, które założyliśmy specjalnie dla kochanka/i;)

Dodatkowo, mamy możliwość stworzenia swoich własnych etykiet i wybrania kolorów. Dwoma kliknięciami oznaczamy wiadomość wybraną etykietą. Mamy oczywiście możliwość wyświetlania wiadomości wg etykiet, czyli po kliknięciu na etykietę 'praca' w pasku po lewej widzimy tylko wiadomości związane z pracą.

Co może okazać się ważne, gmail jest kompatybilny ze wszelkimi urządzeniami mobilnymi z jakimi miałam do czynienia (smartfon, tablet). Jest też milion innych zalet, takich jak np. wyjątkowo częste zapisywanie kopii roboczych, duża pojemnosć skrzynki czy nawet możliwość dostosowania wyglądu poczty do swoich preferencji.

Chętnie odpowiem na wszelkie pytania dotyczące zagadnień opisanych wyżej, jednak tutaj nie chciałabym rozpisywać już więcej, bo może się okazać, że przebrnięcie przez post będzie bardzo trudne;)

poniedziałek, 29 lipca 2013

#6 Puder ziemniaczany.

Na moim poprzednim blogu poruszyłam kiedyś temat  'kryzysowych kosmetyków'. Wymienłam kilka produktów i sposobów, które z powodzeniem stosuję do dziś. Uznałam, że warto opisać je także tutaj, a z czasem uzupełnić o nowe pomysły.

O tym, że mąki ziemniaczanej można używać jako pudru słyszała chyba większość z nas. I pewnie też większość z nas podeszła do sprawy bardzo sceptycznie, wyobraźając sobie krochmal na twarzy i pory pozapychane tymże krochmalem.

U mnie nie ma krochmalu ani pozapychanych porów, jednak to drugie na pewno w dużej mierze zależy od cery.

Mąkę przesypałam do pojemniczka z sitkiem po sypkim pudrze. Nakładam ją pędzlem na podkład, a pod minimalną ilość normalnego (kolorowego) pudru. O dziwo, mąka nie bieli i matuje na bardzo długo. Kiedyś nie ruszałam się z domu bez pudru i pędzla. Teraz bez tego 'sprzętu' mogę wyjechać spokojnie nawet na cały dzień.

Oszczędzam czas, pieniądze i nerwy - czego chcieć więcej?

sobota, 27 lipca 2013

#5 Sprzedaż niepotrzebnych rzeczy na allegro.

Ze względu na szereg czynników generalne porządki nastawione na pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy robię raz do roku. W oddzielnym poście zamierzam poruszyć temat 'trudnych rozstań z przedmiotami', dziś jednak chciałabym skupić się na aspekcie zarobkowym. Co więcej, napiszę dziś tylko o rzeczach, które nadają się do sprzedaży przez allegro. Są bowiem też takie przedmioty, które najkorzystniej spieniężymy zupełnie gdzie indziej.

Jak wynika z moich doświadczeń, spośród naszych znalezisk do sprzedaży na allegro mogą nadawać się:

- ubrania - ale tylko te w dobrym stanie, i najlepiej 'markowe'; a czemu markowe piszę w cudzysłowie? bo nie chodzi bynajmniej o marki pokroju Prady; największe wzięcie mają H&M i Atmosphere (Primark)
- buty - noszące minimalne ślady użycia
- dodatki, a w szczególności torebki
- kosmetyki - markowe perfumy z minimalnym zużyciem oraz nowa kolorówka

Kilka lat temu dobrze sprzedawały się także książki. Teraz dotyczy to już niestety tylko podręczników i to w sezonie oraz nielicznych poszukiwanych tytułów.

Jesli zastanawiasz się 'wystawić czy nie wystawić', to postaram się pomóc, dodając listę rzeczy, które udało mi się sprzedać jednorazowo, ale byłam zadowolona z zysku i nieraz bardzo nim zaskoczona:

- zestaw używanych lakierów do paznokci
- zestaw używanej sztucznej biżuterii oraz kilka sztuk osobno
- obudowy do telefonu
- najdziwniejsze: kolorowe karteczki do segregatora, zbierane przeze mnie w dzieciństwie - około 100 sztuk; wystawiłam na licytacji od złotówki, a osiągnęłam cenę około 30 zł

W tym roku moje porządki były mało owocne. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ oznacza to, że w znaczący sposób udało mi się ograniczyć kupowanie rzeczy 'nie do końca potrzebnych'.

Co sprzedałam i ile zarobiłam (lub odzyskałam) w lipcu, który jeszcze się nie skończył? W nawiasach odejmuję prowizje pobrane przez serwis.

- 2 pary butów: za 17,49 oraz 24,99 = 42,48 (-1,05-1,50)
- legginsy F&F za 9,99 (-0,70)
- sukienkę pochodzącą ze sklepu boohoo.com za 17,49 (-1,22)
- perfumy marki Esprit z minimalnym ubytkiem za 27,49 (-1,37)
- torebkę - kopertówkę za 9,99 (-0,70)

Razem: 107,44 (-6,54 ) = 100,9

Nie zarabiam na kosztach wysyłki, ale także do nich nie dokładam, więc ten czynnik pomijam.

2 aukcje, w których ktoś klinął 'Kup' zakończyły się brakiem wpłaty i kontaktu, a więc brakiem zarobku. Co robić w takich sytuacjach? Napiszę w jednym z kolejnych postów.

Jedna aukcja na kwotę 9,99 oczekuje na wpłatę.

czwartek, 25 lipca 2013

#4 Mit Zary.

Zara w Polsce. Wyróźniające się projekty i wysokie ceny. Sklepy urządzone na wzór butików, w których zawsze panuje porządek. Sprzedawczynie w eleganckich garniturach. Te ubrania muszą być dobrej jakości, prawda?  I jeśli tylko masz pieniądze, to chętnie zapłacisz 400 zł za żakiet.

A co powiedział(a)byś na żakiet za 400 zł z H&M, F&F albo C&A? Że to absurd, bo przecież wiadomo, że oni szyją w Chinach albo w innej Turcji i że to ubrania na jeden sezon.

Jak myślisz, gdzie szyje Inditex - grupa, do której poza Zarą należą Bershka, Stradivarius i Oysho? Może w Hiszpanii? A może w Indiach albo Bangladeszu?

Wszystko jest teraz 'Made in (wpisz dowolny kraj, gdzie produkcja jest tania)'. Ale nie wszystko jest otoczone taką legendą jak Zara i nie wszystko tyle kosztuje.

Marka nie kryje się ze swoją dewizą - ' Nowa sukienka co 2 tygodnie, całkowita wymiana garderoby co kwartał'. Świadomie szyją więc ubrania na jeden sezon.

A im szybciej Ty to sobie uświadomisz, tym szybciej będziesz w stanie podjąć racjonalną decyzję. I zacząć oszczędzać.

Podaję link do programu, który potwierdza to, co już napisałam, ale także zgłębia temat.

Tajemnice korporacji. Odcinek 1: Toksyczne metki.

http://www.youtube.com/watch?v=VkrB5C0xczw

środa, 24 lipca 2013

#3 Surowce wtórne.


Nowa ustawa śmieciowa zachęca nas do segregacji odpadów niższymi opłatami za wywóz śmieci. Mieszkam w bloku, a w moim mieście wymagana jest segregacja częściowa. Surowce nadające się do ponownego przetworzenia (papier, plastik etc.) wrzucane są do jednego pojemnika, reszta śmieci do drugiego. Osoby niesegregujące śmieci płacą miesięcznie za wywóz śmieci 7 zł, segregujące 14 zł, a kwoty te naliczane są od osoby. Nietrudno więc zauważyć, że już  segregacja oznacza oszczędność, szczególnie dla gospodarstw domowych składających się z większej ilości osób.

Przy odrobinie chęci i miejsca możemy jednak znacznie powiększyć nasze oszczędności na śmieciach, a właściwie zacząć na nich zarabiać. Wystarczy zacząć dokładną segregację, a raz na kwartał zawieźć zebrane surowce do skupu. Warto znaleźć skup, który przyjmuje możliwie największą ilość tworzyw i do którego mamy blisko. W moim 'skupie' można sprzedać nie tylko papier i puszki, ale także np. plastikowe butelki, kapsle, inne metale. 

Sprzedawanie surowców wtórnych budzi w naszym kraju złe skojarzenia, ale co kwartał może przynieść kilkadziesiąt złotych zysku.A nawet więcej, w zależności od ilości domowników czy tego, co 'dzieje się' w domu. Dodatkowo skorzystają osoby, u których opłata za wywóz odpadów jest uzależniona od ich ilości.

Tak więc oszczędzanie polecam zacząć od generalnych porządków. Znajdziemy na pewno nie tylko surowce wtórne, dlatego temat 'zysków ze sprzątania' poruszę jeszcze niejednokrotnie.

I jeszcze kilka słów dla tych, którzy sądzą, że nie warto wysilać się, by oszczędzić lub zyskać małe kwoty. Po pierwsze, pamiętajmy, że małe kwoty składają się na większe. Ale to oklepany slogan i domyślam się, że nie do wszystkich przemawia.

Dla opornych polecam 'wizualizację oszczędności'. Przykładowo, na opłacie za wywóz śmieci oszczędzamy miesięcznie 7 zł. Rocznie daje to 84 zł. Mało? No może i faktycznie niewiele, kwota nie powala. Ale co możemy sobie za to kupić? Torebkę? Blender? 2 książki? No a przecież chcemy mieć te 2 książki, na które zawsze szkoda nam pieniędzy, albo ich brakuje, prawda?




wtorek, 23 lipca 2013

#2 Limit wydatków.


Od kilku lat jestem wierną klientą banku ING i planuję poświęcić mu osobny post.

Dziś napiszę o prostym sposobie na ustalenie sobie limitu wydatków, którego nie przekroczymy nawet w 'gorączce zakupów'.

W ING mam 2 konta.

Pierwsze z nich to ROR z kartą debetową, czyli taką, za której pomocą możemy płacić za zakupy i wypłacać środki tylko do wysokości stanu konta. Oznacza to, że jeśli na koncie mamy przykładowo 15 zł, a będziemy próbowali wypłacić 50 lub zapłacić tyle za zakupy, to transakcja w obu przypadkach zostanie odrzucona. Z wyboru nie mam żadnej karty kredytowej.

Drugie to otwarte konto oszczędnościowe (OKO), które możemy sami założyć sobie przez internet. W moim przypadku jego oprocentowanie wynosi 2,5%, co można nazwać oprocentowaniem żadnym, które w skali miesiąca przynosi mi zwykle kilkadziesiąt groszy 'zysku'. Do tego konta nie posiadam karty.

Po co mi więc ono? - mogłby zapytać ktoś. A ja spieszę z wyjaśnieniem.

Na RORze mam nie mniej, nie więcej, a 50 zł. Jest to mój limit wydatków, o którym pisałam na początku postu. Reszta pieniędzy leży bezpieczna na OKO. Pomiędzy kontami mogę wykonywać bezpłatne przelewy księgowane w czasie rzeczywistym, czyli natychmiast, 24/7. W portfelu staram się nie mieć więcej niż 15-30 zł.

Nie raz i nie dwa ten system uratował mnie przed nieprzemyślanymi wydatkami. Widzę piękną torebkę, tak bardzo chcę ją mieć, ale przypominam sobie, że na koncie mam 50 zł. Nie noszę przy sobie żadnego urządzenia z dostępem do internetu, więc nie mogę przelać pieniędzy z OKO. A zanim dotrę w miejsce, gdzie internet jest, to zwykle udaje mi się uciszyć chęć posiadania:)

Kiedy planuję większe zakupy, oczywiście ustalam sobie większy limit wydatków, ale jest on także nieprzekraczalny i chroni mnie przed wpadnięciem w szał zakupów.

Co w sytuacjach awaryjnych? Dzwonię do zaufanej osoby, prosząc o przelanie środków. Osoba ta zna mój login i hasło - nie wykrzykuję ich więc w miejscu publicznym. Dodatkowo, została poinstruowana, że 'Ło matko, jakie piękne buty' to w żadnym wypadku nie jest sytuacja awaryjna.

poniedziałek, 22 lipca 2013

#1 Gotowanie makaronu i ryżu.

Jakiś czas temu znalazłam banalnie prosty sposób, by ilość gazu zużywanego do gotowania makaronu i ryżu zmniejszyć praktycznie o połowę.

Zaczynamy jak zawsze - w garnku zakrytym możliwie szczelną pokrywką gotujemy wodę, do momentu wrzenia.

Następnie do wrzącej wody wrzucamy pożądaną ilość makaronu lub torebek ryżu, zakrywamy wspomnianą wyżej pokrywką i... zakręcamy gaz.

Ryż czy makaron powinny poleżakować tyle, ile normalnie byśmy je gotowali. Jeśli nie jesteśmy pewni, zawsze można sprawdzić ich twardość/miękkość i ewentualnie skierować na dodatkową minutkę leżakowania.

Taki sposób gotowania szybko wejdzie nam w nawyk. Dzięki niemu i kilku innym małym 'sztuczkom' widzę, że moje rachunki za gaz są wyraźnie niższe, niż rachunki znajomych prowadzących jednoosobowe gospodarstwa domowe.

Kilka drobnych dodatkowych uwag:
- by zapobiec wytraceniu ciepła przez wodę, nie przelewajmy jej do żadnego innego naczynia i nie zestawiajmy garnka na inny, zimny palnik
- sposób wypróbowałam tylko dla ryżu w torebkach; nie wiem, jak zachowałby się tradycyjny

niedziela, 21 lipca 2013

50 twarzy oszczędzania...

Albo i więcej - praktycznie tyle, ilu oszczędzających.

Oszczędzam z powodów bardzo prozaicznych - po to, by wystarczało mi pieniędzy 'od pierwszego do pierwszego'. Pobudki mogą być oczywiście całkiem inne. Można zaoszczędzone pieniądze odkładać: na dom, wesele, wakacje czy aparat fotograficzny. Znam też osoby, które wątpią w system emerytalny w naszym kraju lub marzą o wcześniejszej emeryturze.

Ale czym jest właściwie oszczędzanie?

Po pierwsze, racjonalnym zmniejszeniem wydatków. W kolejnych postach planuję podać 1001 sposobów na to, jak to zrobić.

Po drugie, zwiększeniem przychodów. Nie jestem w stanie podjąć kolejnej pracy o regularnym charakterze. Mam jednak kilka sposobów na całkiem legalne zdobycie dodatkowych środków, którymi także chętnie się podzielę.

A wreszcie, chciałabym na blogu poruszać także temat efektywnego zarządzania czasem. Nie możemy go pomnażać i dlatego nie powinniśmy go marnować, by mieć go jak najwięcej - nie tylko na zarabianie, ale też dla samych siebie.