środa, 21 sierpnia 2013

#14 Inwentaryzacja.

Na główne źródło zarobków na życie zwykle wszyscy mamy jakiś pomysł. Troszkę gorzej jest, kiedy zachodzi potrzeba, by dorobić. A że znam na to kilka sposobów, to chętnie się nimi dzielę. Pierwszym, o którym już pisałam, była sprzedaż niepotrzebnych rzeczy na allegro - choć do tematu mam zamiar jeszcze wrócić i go rozwinąć o garść wskazówek.

Dziś napiszę o pracy przy inwentaryzacji. Zajmowałam się tym kilkakrotnie.

Co warto wiedzieć o inwentaryzacjach?

- odbywają się w godzinach nocnych; planowane godziny trzeba jednak przyjmować z przymrużeniem oka; raz skończyłam pracę o 3 w nocy, raz wróciłam do domu dopiero o 10 rano;

- zarobki zależą od wielkości miasta i ilości przepracowanych godzin i w moim przypadku było to 40-70 zł za noc;

- inwentaryzowane są duże sklepy, typu Tesco czy Kaufland, łącznie z magazynami; oznacza to, że równie dobrze można wylądować siedząc na skrzyneczce i całą noc licząc przyprawy, jak i przerzucając palety z kilkunastokilogramowymi zgrzewkami produktów; albo jeszcze przy perfumach czy alkoholu, które aż strach stłuc; albo na wielkiej drabinie, bo ktoś w magazynie powiesił ubrania pod samym sufitem i wtedy jedną rączką przusuwamy ubrania, drugą skanujemy kody i zastanawiamy się, czy i kiedy spadniemy;

- jeśli inwentaryzujemy w mieście, w którym mieszkamy, to trwa to zwykle 3 noce; inwentaryzacje wyjazdowe trwają jedną noc i otrzymujemy wtedy niewielki dodatek za dojazd;

- ogłoszenia o inwentaryzacjach pojawiają się na krótki czas przed nimi na najbardziej popularnych portalach z ogłoszeniami o pracę;

- podpisujemy umowę - zlecenie lub umowę o dzieło; pieniędzy nie dostajemy 'do ręki', a przelewem, dopiero po zakończeniu miesiąca kalendarzowego, co może oznaczać, że czekamy na nie około 30 dni;

- jesli pomylimy się przy liczeniu drogich produktów, możemy zostać 'wyrzuceni', co przy inwentaryzacji wyjazdowej oznacza, że czekamy bezczynnie do rana na autobus, który będzie odwoził wszystkich pracowników;

- przed inwentaryzacją musimy pojawić się na około 2-godzinnym szkoleniu, za które nikt nam nie płaci, a na którym uczymy się obsługiwać skaner, podpisujemy umowy etc.;

-przeciętny sklep jest inwentaryzowany w taki sposób 2 razy do roku, tak więc nie jest to zajęcie o regularnym charakterze;

Czy warto czy nie - trzeba ocenić samemu, ja chętnie odpowiem na wszelkie pytania:)

2 komentarze:

  1. Praca przy inwentaryzacji jak widać ma swoje plusy i minusy ale zawsze jakiś grosz wpada :) U mnie w mieście zatrudniają chyba tylko znajomych bo niestety nigdzie podobnego ogłoszenia nie widziałam ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tam raczej trudno zatrudnić tylko znajomych, bo ostatni dzień inwentaryzacji w dużym sklepie wymaga kilku autobusów osób, które przyjeżdzają z całego województwa:) Natomiast możliwe, ze rekrutują sobie jakoś inaczej, np. ze 3 razy zrekrutowali z ogłoszenia, a teraz dzwonią do tych, którzy już u nich pracowali:)

    OdpowiedzUsuń